„Krissakove Platne” 

(GERLACH)

 09-07-2013

wycena: V
długość:

 

wyciągi 6 + 5 na pik
topo:  tak



 

 

 

       Jakoś w tym roku pogoda nie sprzyja.... Generalnie jak przychodzi jakiś wolny weekend to leje, a w tygodniu jak trzeba siedzieć w robocie jest piękne słoneczko. Ostatnim razem znowu tak było - w planach w Tatry było zapowiedziane poniedziałek/wtorek "okienko pogodowe", od popołudnia w środę znowu deszcz - zatem udało nam się dostać jeden dzień urlopiku i zaplanowalismy szybki wypad w Tatry. Miało być coś na szybko i "bardziej lightowo", raczej nie północna ściana gdyż jeden dzień to trochę mało na wysuszenie, i z w miarę lightowym podejściem pod ścianę. Zastanawialiśmy się nad Kieżmarskim, ponownie Łomnicą lub zachodnią ścianą Gerlacha. Wybór padł na tego ostatniego.

       Zatem jak to podczas szybkich wypadów: pobudka o 1:00, o 2:00 wyjazd i ok.5:00 parking na stacji kolejowej Vysne Hagy i wyjście na szlak. Według mapy i oznaczeń szlakowych nad Batyżowiecki Staw ma być 2:30 + nieco ponad godzinę pod ścianę. Według słowackiego przewodnika wspinaczkowego podejście pod ścianę powinno się zamknąć w 2,5 h, i to jest bardziej realne, gdyż nad stawem byliśmy po gdzieś lekko ponad 1,5h. Gdy doszliśmy nad Staw właśnie zaczęło słoneczko przyjemnie przyświecać, więc zrobilliśmy sobie lekki postój. Potem niecała godzinka pod ścianę.


       Wybraliśmy drogę Krissaka. Dojście pod drgę było przez małe "lodowisko" w postaci mocno zmrożonego i wyślizganego płatu śniegu. Pierwszy wyciąg teoretycznie najmocniejszy - za V, choć wg mnie standardowo - "słowackie V", które dość sporo czasami różni się od piątek polskich taterników. Zatem mocne. W czytanych informacjach były wzmianki, że pierwszy wyciąg jest dość długi i niektóre zespoły rozbijały go na dwa razy. Faktycznie - Michałowi do stanowiska brakło ok. 5m, zatem wyciąg ok.65m. Cóż - trzeba było kawałek podejść i wygodnie się usytuowić na stopiach by Michał mógł przejść końcówkę i podpiąć się do standu.

 

       Drugi wyciąg to trawers za IV pod przewieszką. Generalnie ze stanowiska odbija się zaraz lekko w prawo, trzeba uważać by nie podejść za blisko przewieszki, bo tam jest ciężko. Trzeba też uważać by w odpowiednim momencie uciec w górę, ja trochę za bardzo przetrawersowałem i wkopałem się pod lekką przewieszkę. Trochę spuchłem ale przeszedłem. Potem już tylko droga czwórkowa - teoretycznie. Droga łączy się później z Drogą Kurczaba i kończy się przed Gerlachowską Strażnicą.

       Później trzeba obejść Strażnicę, z której są dwie możliwości: albo jeden wyciąg zjazdu (są pętelki z mailonem) + przetrawersowanie 1-2 terenem i wyjście z tyłu na ścieżce schodzącej ze szczytu, albo przejście grzędą na szczyt i zejście ścieżką. Wybraliśmy opcję drugą, choć dla mnie ta grzęda jakaś taka "psychiczna".

       Nie wiem gdzie się tak op...śmy - od startu do pika zeszło nam jakieś 8 h. Potem już tylko zejście ścieżką do podstawy ściany, dojście nad Staw Batyżowiecki i zejście na dół do autka. W domu bylismy jakoś 2:30... a o 5:15 dzwonił budzik do pracy %#^%%$^%$.

 

       Rozumiem, że był normalny dzien tygodnia, ale od dłuższego czasu jeden z nielicznych dni z warunem na wspinanie w Tatrach - więc przez myśl nam nawet nie pzreszło, że możemy być w ścianie, ba - w całej dolinie sami. Za cały dzień widzielismy tylko jedną grupkę zchodzącą z Gerlacha z przewodnikiem - poza tym totalne bezludzie. Zastanawialiśmy się gdzie Ci wszyscy taternicy... - pewnie siedzieli na forum...

Więcej zdjęć w galerii